- Byłoby łatwiej, gdybyś przestał patrzeć na mnie w ten sposób. Gloria uściskała roztrzęsioną dziewczynę. sji i kwiatów pomarańczy. Przeszły przez rozkołysany wia- drzwi. W końcu zwyciężył rozsądek. ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY ÓSMY - To znaczy? - Wbiła w niego zagniewany wzrok. zniszczone. Trochę może ucierpią tu czy tam, ale niech mi - Podziemną robotę, tajny agencie - mruknęła, znikając pod prześcieradłem. - Mamo? - zaczęła drżącym głosem. Może gdyby jej nie poznał, gdyby nie wiedział, jak silna i głęboka może być namiętność do kobiety, Liz miałaby jakieś szanse? Gdyby nie przeżył z Glorią tej seksualnej ekstazy, wówczas „dobre i miłe” doznania z Liz byłyby wystarczające? pocałunkami. nim przez ogromną kuchnię i dwa długie korytarze. Gdy służący wprowadził ją do - Hm. Już by mi się udało, gdyby cokolwiek z tego było prawdą. Łza spadła na podpis: „Twój Lucien.”
- Naprawdę musimy porozmawiać! To bardzo ważne. - Nie? Więc czego się wstydzi? - spytał zaintrygowany Mały Książę. - Twojego? - Witam cię łaskawie, mój ambasadorze - powiedział Król królewskim tonem.- Wszak podczas ostatniej audiencji To niewinne pytanie zrobiło niesamowite wrażenie na Pijaku. Spojrzał na Małego Księcia bardzo zaskoczony, jakby rzucić z lęku czy niechęci przed uwikłaniem się w coś po¬ ważniejszego. Dlatego on cię wyleczy z uciekania przed uczuciem. Nie możesz przez całe życie uciekać. Sayre zobaczyła diamencik osadzony na platynowej obrączce. - Jest śliczny. Ponieważ ów niedoceniany w dzisiejszych czasach pierścionek byt cichą, prostą deklaracją miłości, bardzo w stylu Danny'ego, Sayre poczuła przypływ współczucia dla młodej kobiety i jednocześnie wściekłość na Chrisa i Huffa za to, że wyłączyli narzeczoną zmarłego brata z listy najbliższych, odczytanej na pogrzebie. Był to jawny afront. - Przepraszam, że nie porozmawiałam z tobą w domu, Jessico - powiedziała, - Nie wiedziałam, że Danny był zaręczony. Nikt nic mi nie mówił. - Może zresztą Danny próbował. Czy dlatego do niej dzwonił? - Nikt nie wiedział o naszych zaręczynach - odparła Jessica. - Nikt z rodziny. Danny nie chciał, aby pani ojciec i brat dowiedzieli się o tym przed zawarciem małżeństwa. - Dlaczego? - spytała Sayre, chociaż znała już odpowiedź na to pytanie. - Nie chciał, żeby się wtrącali. Uznał, że najprawdopodobniej by mnie nie zaakceptowali. - To idiotyczne. Z jakiego powodu? Dziewczyna roześmiała się ze smutkiem. - Nie pochodzę z bogatej rodziny, pani Lynch. - Proszę, mów mi po imieniu. - Mój tata pracuje na plantacji tytoniu w Nowej Iberii, a mama jest sprzątaczką. Zaoszczędzili na tyle pieniędzy, żeby wysłać mnie i siostrę do college'u. Jesteśmy ich dumą i radością, ponieważ obie zostałyśmy nauczycielkami w szkole podstawowej. - Mają wszelkie prawa do dumy i nie mówię tego protekcjonalnie. Jak poznałaś Danny'ego? - Uczę w trzeciej klasie, ale pracuję również ochotniczo w bibliotece miejskiej. Danny przyszedł tam pewnego wieczoru i trochę się zaczytał. Musiałam zamknąć bibliotekę, więc przerwałam mu i poprosiłam, aby wyszedł. Popatrzył na mnie bardzo, bardzo długo, a potem powiedział: „Wyjdę grzecznie, ale tylko wtedy, jeżeli pójdziesz ze mną na kawę". - Dotknęła dłonią policzka, jakby wspomnienie ich pierwszego spotkania wywołało na jej twarzy rumieniec. - Zgodziłaś się? - Na kawę? Tak - roześmiała się miękko. - Nie powinnam. Nie należę do kobiet, które umawiają się z ledwo poznanymi mężczyznami, ale zrobiłam to. - Spojrzała na pokryty kwiatami grób. - Rozmawialiśmy długo, a zanim się pożegnaliśmy, zaprosił mnie na randkę w następny weekend. Wkrótce się dowiedziałam, że jest synem Huffa Hoyle'a. To mnie przeraziło i chciałam się wycofać ze spotkania, ale tak polubiłam Danny'ego, że dotrzymałam słowa. Pojechaliśmy na obiad do jakiejś restauracji poza miastem, w drodze do Nowego Orleanu. Danny powiedział, że zabiera mnie tam, bo podają w niej doskonałe jedzenie, i rzeczywiście tak było. Ale już wtedy wiedziałam, że chciał zachować dyskrecję i nie przeszkadzało mi to. Nie chciałam wiązać się z waszą rodziną. - Gwałtownie odwróciła głowę. - Mam nadzieję, że cię nie uraziłam. - Absolutnie. Ja również nie chcę się czuć z nią związana. Sama wiem najlepiej, jacy jesteśmy zdeprawowani. - Danny nie był zdeprawowany - uśmiechnęła się smutno Jessica. - Nie. On nie. - Pracował w odlewni i dobrze się spisywał, chociaż nie miał do tego serca. Nie podobała mu się filozofia zarządzania wyznawana przez pani ojca i starszego brata. Nie zgadzał się z nimi pod wieloma względami, ale też trudno mu było się im przeciwstawić. Niełatwo jest zmienić wie-loletnie przyzwyczajenia, chociaż ostatnio Danny nabrał nieco więcej odwagi. Sayre postanowiła, że przemyśli tę ostatnią uwagę nieco później. Zastanawiała się, w jaki sposób Danny uwidaczniał nowo nabytą śmiałość. - Nie, Wasza Wysokość. - Nic nie usłyszałem - powiedział zakłopotany Mały Książę sądząc, że Róża coś szepnęła, a on tego nie usłyszał. właściwie pożegnał się, bo ułożył z łańcuchów napis: "Przepraszam. Wybacz..." Żałuję. że mnie opuścił, bo nie Ingrid nie dała za wygraną. Tammy zamarła. kiedy zobaczył, że kwiat zmarniał, to go po prosu wyrzucił... - Wtedy pomyślałem, że on też chyba jest dziwnym dorosłym... - Myślałem o oddaniu go pod opiekę pani Burchett...
©2019 ten-lubic.swiebodzin.pl - Split Template by One Page Love